Kobiecość
Jeszcze do niedawna nie postrzegałam tematu kobiecości jako ważny w swojej codzienności. Sprowadzałam myśli do kategorii odróżnienia się od mężczyzny. Ubiór i dodatki miały podkreślić odrębność. Patrzyłam na swoją cielesność w lustrze i widziałam piękno fizyczne, kobietę jako człowieka, ale nigdy jako coś więcej. Nie myślałam nawet, że można inaczej. Dotychczasowe dbanie o Siebie ukierunkowane było wyłącznie potrzebą idealnej sylwetki - płaskim brzuchem, brakiem minimalnej fałdki, wyrzeźbionymi mięśniami - myślałam, że to jest najbardziej kobiece. Podglądanie supermodelek zamykało przed nosem bramę spełniania. Perfekcyjnie wymarzonego kształtu nie udało mi się do tej pory osiągnąć, więc nigdy do końca nie zaakceptowałam swojego wyglądu. Żadne komplementy nie sprawiały, że czułam się lepiej w środku, raczej karmiły moje ego. Przy kobietach, które były ubrane pięknie czułam się nieswojo. Patrząc na dziewczyny, które twarz miały cudownie podkreśloną make-upem, siebie uważałam za zaniedbaną. Broniłam się przed zabiegami, a pielęgnację kosmetyczną uważałam za zbędny wydatek. Przyglądałam się koleżankom pełnym wdzięku, patrzyłam z zachwytem na ich lekkość, grację i nie rozumiałam dlaczego pogrąża mnie pustka. Pojawiała się frustracja, brak swobody, zazdrość i wycofanie. Temat gasł, a moje wnętrze szarzało razem z nim…
W pewnym momencie, zbliżyłam się do potrzeb Serca i poczułam w najgłębszej części Siebie konieczność zadbania o temat najważniejszy - Ja Kobieta. Zaczęłam przyglądać się emocjom, które towarzyszą mi w spotkaniach. Zrozumiałam co powinnam zmienić by poczuć się swobodnie. Odkryłam, że wewnętrzna krytyka miała swoje źródło w stereotypach. Zdałam sobie sprawę z tego, dlaczego tak bardzo oddaliłam się od tego co moje. Wyciągnęłam na wierzch zakopane tematy, które wymagały ponownego odkrycia by móc rozwiązać je Miłością i przebaczeniem.
Dziś podziwiam kobiety, które ubrane są w cudownie ciepły blask i najpiękniejsze jest to, że wcale nie określa tego stanu szczupłe ciało. Uwielbiam czerpać inspirację od kobiet, które dbają o szczegóły. Włączyłam do codzienności pielęgnację, która koi moje zmysły.
Dziś, przestaję wierzyć w narzucony schemat wyżyłowanych cech. Dziś wiem, że miarą tej najprawdziwszej kobiecości jest stan ducha. Poczucie wolności, akceptacja Mojej Prawdy. To czas poświęcony na małe czyny, które rozpuszczają zamrożone niegdyś piękno. Wewnętrzna zgoda, by sięgnąć po spełnienie wykraczające poza materialne rozumienie przyziemnego świata. To ogromna radość, potęga mocy i ciepła. Otwieram na nowo swój wewnętrzny ogród kwitnącej Miłości. Podlewam promieniami subtelności każdą obumarłą jego część. Rozkwitam kojącą wdzięcznością. Pielęgnuję pewnością codzienności. Z nadzieją wyczekuję owoców by móc rozkoszować się w cudowności barwnego blasku spełnienia.
❤️
-eM. Monika Bobowik
Komentarze
Prześlij komentarz