Najcieplejszy grudzień☀️

 












    Zdecydowanie najpiękniejszy kierunek wakacji - wypoczynek nad wodą. Pogoda w tym regionie rozpieściła nieco ponad 20 stopniami Celsjusza, ale jak na tę porę roku to absolutnie błogi czas. Słońce musnęło wystarczająco bym naładowała się witaminami szczęścia. Mieszkanie z widokiem na Zatokę Meksykańską dopełniło radością. Każdy poranek budził endorfiny cudownym szumem fal. Wieczory kołysały do snu bajecznymi kolorami nieba. Dni po brzegi wypełnione żywiołem wody…

    Wynajęliśmy łódź. Nie spodziewałam się, że kilkugodzinne pływanie motorówką może sprawić tyle radości. Tym bardziej, że w zatoce mogliśmy na swej drodze spotkać delfiny. Podekscytowanie dostrzeżeniem tych pięknych stworzeń na ich podwórku wyostrzyło zmysły by nic nie umknęło mojej uwadze. Udało mi się zobaczyć chowający się pod taflę wody ogon, nawet taki widok nieziemsko mnie uradował.

    Oglądanie miast z wody rozmarzyło… Dom na skraju brzegu z rozciągającym się taaaakim widokiem to moje największe marzenie. Nie przestaję wierzyć, że jest to cel do spełnienia. 

    Dopłynęliśmy na wyspę. Kolory nieba i wody malowały w mojej głowie obraz, który wrzuciłabym na płótno. Spokój i cisza na plaży radowały Serce, a podobno w pełnym sezonie wakacyjnym brakuje miejsca by zacumować łódź. Rozpływałam się z radości. Jestem wdzięczna za prezenty w postaci absolutnie pięknych muszli. Mam wrażenie, że Matka Natura zostawiła je specjalnie dla mnie. Zdecydowanie najlepsze pamiątki z wakacji. 

    W każdej podróży z gronem bliskich potrzebuję chwili wyłącznie ze sobą. To czas by nasączyć zmysły miejscem w którym się znalazłam. Pogoda kolejnego poranka zaskoczyła, chyba nigdy do tej pory nie spotkałam się z mgłą, która skracała widoczność do kilkudziesięciu metrów, do tego wysoka wilgotność i ciepłe powietrze. Niesamowity widok. Bycie tu i teraz bez pośpiechu, bez oglądania się na innych jest najcudowniejszym przeżyciem. Uwielbiam spacery po brzegu z mocnym akcentowaniem stąpania tak by rozchlapać wodę do zmoczenia ubrań. Zamykałam oczy by totalnie poczuć gdzie jestem. Szum fal harmonizował wnętrze. Co jakiś czas wchodziłam w głąb lądu by poczuć ciepło plaży. Niesamowicie aksamitny piasek rozpływał się pod stopami niczym puszysta pianka. Woda wyrzuciła przepiękne muszelki, nie spodziewałam się takich zbiorów. Kocham możliwość sfotografowania okolicznego życia moją perspektywą. Ta uważność sprawia, że dostrzegam kadry, które mnie spełniają. Mgła nie pozwoliła bym uwieczniła miasto tak jak chciałam, być może tego dnia miałam skupić się wyłącznie na plaży…

Woda to moje miejsce na Ziemi, tu czuję się jak w Domu. 

-eM. ❤️

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Idę za głosem zachwytu

Tu i teraz.

Nie wracam