Odkładanie na później



Co odkładam na później? Sobotnie obowiązki.


    W moim i zapewne w Twoim domu też, w dzieciństwie, sobota była czasem porządków. Od rana rozbrzmiewał dźwięk odkurzacza, pralka nie przestawała pracować do późnego popołudnia, a w powietrzu roznosił się zapach płynu do podłóg. Pamiętam jak z każdą minutą nerw rósł, bo przecież są ciekawsze rzeczy do robienia na początek wolnego weekendu. Zawsze marzyłam by móc ze spokojem robić to na co mam ochotę. Dlatego dziś, w soboty, wcale nie rzucam się w wir sprzątania i nie mam ochoty słuchać od rana łomoczącego dźwięku bębna. A jedyny zapach, który uwielbiam tego dnia, to świeży poranny wiatr hulający po moim domu. Od kiedy mam swój kąt, planuję czas tak jak potrzebuje tego moje Serce.

    Mój dzień zaczął się pysznym śniadaniem i aromatyczną kawą. Z radością rozkoszowałam się smakiem ulubionego napoju słuchając łagodzącej zmysły muzyki. Słońce rzuciło zachęcająco gorące spojrzenie. Obudziła się we mnie wewnętrzna siła, która zawsze wyciąga mnie po zaczerpnięcie energii z Natury. Pojechałam do lasu. Zanim weszłam w bardziej zagęszczoną część puszczy wiatr zdążył wywiać wszystkie rozpraszające mnie myśli. Szłam powoli oglądając się na łąki, ich soczysta zieleń działała hipnotyzująco. Dzisiejsze światło rysowało bardzo letni krajobraz. Uwagę przykuły drzewa, które z daleka wyglądały jakby były pokryte liśćmi. Zapragnęłam zatrzymać ten kadr w pamięci… Przechodząc próg lasu wiatr powoli żegnał mnie ostatnimi podmuchami swojego oblicza. Korony wciąż bujały się na boki. Biegnę do brzozy by przywitać się stęsknionym objęciem, cudownie tulić się do drzew i czuć jedność Matki Natury. Zamykam oczy, pozwalam by czas się zatrzymał. Kilka głębokich oddechów. Zadzieram wzrok ku górze zapatrując się w kojący błękit nieba. Chmury przesuwały się tak szybko jakby goniły za czymś ważnym. Ta chwila mogłaby trwać w nieskończoność… Drepcząca wokół mnie Pieska przypominała, że czas wracać. Z każdą minutą spaceru moje Serce napawało się coraz większym spełnieniem. Gdy zakończyłam wycieczkę Tarcza zniknęła za chmurami. Miałam wrażenie, że dziś Słońce wyszło na spacer wyłącznie ze mną. Wróciłam z przeogromną radością, że wybrałam to, co dla mnie najlepsze. Jestem wdzięczna za MOC, która skłania mnie do wyjścia poza utarte schematy, którymi podążałam naście lat mojego życia.

Motto - od dziś na zawsze:

Pamiętaj! Sobotnie sprzątanie, to bzdury!

Idźże na spacer, spędź wolny czas na łonie Natury.

Ściskam!

-eM.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Idę za głosem zachwytu

Tu i teraz.

Nie wracam